Włóczykij

Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży - Włóczykij

- Paralotnie nad Gryfinem - wywiad z gryfińskimi lotnikami

Przez ostatni rok paralotnie na gryfińskim niebie utrwaliły się jako niepowtarzalny element lokalnego krajobrazu. Aktualnie liczba latających nad Gryfinem zbliżyła się do 10 osób. Paralotniarze szybują nad miastem, "pstrykają" urokliwe fotki i snują wizje nad coraz bardziej odważnymi pomysłami, także podróżniczymi. Poniżej prezentujemy wywiad z trzema śmiałkami, który ukazał się w lokalnej gazecie "Gazeta Gryfińska".

Gryfino

Gryfino

G.G: Dlaczego właśnie paralotniarstwo?
Mariusz Partyka: To jeden z najtańszych sportów powietrznych, ogólnodostępny dla przeciętnego człowieka. Szybownictwo jest już droższe.
G.G: Kiedy i jak zaczęła się wasza przygoda z paralotniarstwem?
Sławomir Socha: Na stronie internetowej aeroklubu szczecińskiego znalazłem sekcję paralotniową, zadzwoniłem i okazało się, że akurat w najbliższych dniach organizowany będzie kurs. Najpierw przeleciałem się w tandemie, potem od razu poszedłem zapisać się na kurs. Latam od dwóch lat.
Zenon Korzeb: Na paralotni latam od trzech lat, ale lotnictwem interesowałem się od bardzo dawna, wszystko zaczęło się od modelarstwa, bardzo dawno temu. Miłość do latania wypija się z mlekiem matki. Nawet podczas sylwestra byłem na paralotni.
M.P.: Ze mną było inaczej. Styczność z lataniem miałem już kilkanaście lat temu. Posiadam tytuł skoczka spadochronowego, latałem także śmigłowcem, robiłem to w ramach mojej byłej pracy. Na paralotni również latam od dwóch lat.
G.G: Co was w tym fascynuje?
M.P.: Przygoda, wolność, swoboda; oglądanie świata z powietrza to coś niesamowitego.
S.S.: Ta możliwość poruszania się w trzecim wymiarze. Tam jest zupełnie inaczej, nie ma dróg, zakrętów, przeszkód.
Z.K.: Świat na górze jest zupełnie inny.
G.G: Nie jesteście jedynymi paralotniarzami w Gryfinie?
Z.K.: Obecnie lata u nas dziewięć osób, w tym jedna kobieta.
S.S.: W Szczecinie jest grupa 30 paralotniarzy, również w Chojnie jest dość duża grupa.
M.P.: Ale w Gryfinie nie wszyscy mają napędy, bo to trochę kosztuje. Bez napędu można jedynie latać za wyciągarką.
S.S.: To swobodne latanie. Najlepiej bez napędu lata się na klifach i w górach.
G.G: Jak często wzbijacie się w górę?
S.S.: Kiedy tylko się da, głównie zależy to od warunków pogodowych. Wychodzi około 100, 150 godzin w roku.
G.G: Częściej zimą czy latem?
S.S.: Zdecydowanie częściej latem, chociażby ze względu na dłuższy dzień. Zimą zniechęca nas przenikliwe zimno.
M.P.: Choć była i taka sytuacja, że zimą na ziemi było -5, a kilkaset metrów wyżej była dodatnia temperatura. Lato czy zima to nie ma większego znaczenia, byle za mocno nie wiało i nie padało.
G.G: Wolicie latać nad naturalną przyrodą czy nad terenami zurbanizowanymi?
M.P.: Oczywiście bezpieczniej jest latać nad polami. Aby latać nad miastem trzeba mieć odpowiednią wysokość, bo w razie jakiejś awarii musimy mieć czas, żeby znaleźć sobie miejsce na awaryjne lądowanie. Nad miastem zawsze są ciekawe widoki i można zrobić parę ładnych zdjęć. Ale generalnie przyroda z góry też ma swoje uroki.
G.G: Latacie tylko w okolicach Gryfina, czy gdzieÅ› dalej?
S.S.: To nie tylko Gryfino i okolice. Latamy w Trzesączu na klifie, w Chojnie, także w Polskich Górach. Jest też grupa, która lata w Bassano we Włoszech i w Lijak na Słowenii.
Z.K.: Ja więcej latam swobodnie, głównie na wyjazdach. Z napędem latam dopiero od zeszłego roku.
G.G: Jeśli startujecie z Gryfina to dokąd zazwyczaj dolatujecie?
S.S.: Zależy od warunków, od tego jaki jest wiatr. Mnie raz udało się polecieć z Piły do Gryfina, wylądowałem wtedy pod domem. Zajęło mi to dwie godziny, a zużyłem na ten lot tylko 6 litrów paliwa.
M.P.: Wszystko zależy od warunków. Jeśli masz wiatr w plecy, to idziesz jak przeciąg. Na paralotni udaje się osiągnąć zawrotne prędkości, lecieć można nawet ponad 100 kilometrów na godzinę.
G.G: Latacie tylko za dnia, czy również po zachodzie słońca?
S.S.: Piękne jest latanie nocą, tylko trzeba spełnić określone warunki, które wymienione są w ustawie. My je spełniamy, i jeśli jest w nocy ciepło, to wzbijamy się w górę.
G.G: Jakie to warunki?
S.S.: Oświetlone lądowisko, łączność, latarka, migające światło o odpowiedniej częstotliwości barwy białej.
G.G: Jak wasze rodziny postrzegajÄ… to hobby? OdradzajÄ… je wam, czy was wspierajÄ…?
M.P.: Moja rodzina jest już przyzwyczajona do tego, że mam takie hobby. Wiadomo, że nieraz się denerwują o to, co tam się dzieje w górze, dlatego zawsze gdy wyląduję, to melduje w bazie, że jestem już na ziemi. Trzeba umieć pogodzić przyjemności, czyli latanie, z obowiązkami domowymi.
G.G: W przyszłości zamierzacie zamienić paralotnię na jakąś inną maszynę do szybowania w powietrzu?
S.S.: Zamienić to nie, ewentualnie można jeszcze czegoś spróbować, ale na pewno nie zamienię paralotni na coś innego. Cały sprzęt mieści w samochodzie, podjadę gdzie chcę i mogę latać. Ląduję, chowam paralotnię do samochodu, i jadę dalej.
M.P.: Oczywiście gdybym miał bardzo dużo pieniędzy, to pewnie zrobiłbym sobie licencję pilota i kupiłbym samolot.
Z.K.: Na to może już zabraknąć czasu, z uwagi na wiek. Gdyby to ode mnie zależało, to z miłą chęcią dałbym się wystrzelić w kosmos w ramach eksperymentu (śmiech).
G.G: Można więc paralotniarstwo nazwać sportem?
M.P.: To jest sport.
S.S.: Odbywają się różne zawody dla paralotniarzy, są także mistrzostwa. Zasady są różne. Np. na ekonomikę, zawodnik dostaje określoną liczbę paliwa i musi się utrzymać jak najdłużej w powietrzu. Są też zawody na orientację oraz czasowe.
G.G: Wydaje się, że to niebezpieczne zajęcie, faktycznie tak jest?
S.S.: Wszystko zależy od pilota.
M.P.: Tak jak wspomniał Sławek, to pilot o wszystkim decyduje. Jeśli zaczyna robić różne figury i przesadzi, to może się to źle skończyć. Dużo też zależy od warunków atmosferycznych. Jeśli jest nieodpowiednia pogoda, to nie powinno się startować. Na bieżąco trzeba obserwować niebo, bo pogoda potrafi się szybko zmieniać.
G.G: I co wtedy, lÄ…dujecie?
M.P.: To widać, zwłaszcza w górze, jeśli pogoda ma się pogorszyć, więc mamy czas na powrót i spokojne lądowanie.
G.G: Macie ze sobÄ… spadochron?
M.P.: W zasadzie każdy powinien mieć go ze sobą. Ja akurat mam, ale wiem, że nie wszyscy zawsze go posiadają.
G.G: Spadochron zdąży się rozłożyć?
S.S.: Zawsze warto go rzucić, nawet jak jest się na dziesięciu metrach, może gdzieś tam się zahaczy o drzewo. Generalnie 50 metrów to minimalna wysokość, żeby się otworzył. Ale my latamy dużo wyżej.
M.P.: Są przepisy określające lot nad miastami. Np. nad miastem, które ma mniej niż 25 tysięcy mieszkańców, można latać powyżej 150 metrów.
G.G: Podobno najbardziej niebezpiecznie jest latać w okolicach 50 metrów nad ziemią. To ze względu na ewentualny brak czasu na otwarcie się spadochronu?
S.S.: Nie tylko. Przede wszystkim jest niebezpiecznie, gdyż istnieje możliwość dostania się w rotory powietrza. Niżej są też większe przeszkody, ma się mniej czasu na wybór ewentualnego miejsca awaryjnego lądowania. Także czym wyżej, tym bezpieczniej.
G.G: Trzeba być silnym fizycznie by opanować paralotnię, czy to sprawa techniki i doświadczenia?
S.S.: Do latania swobodnego nie trzeba siły, co innego do latania z napędem, wtedy trzeba udźwignąć ponad 20 kilogramów na plecach. Ważna jest oczywiście technika, ale minimum kondycji musi być.
G.G: Na jaką maksymalnie wysokość wzbijacie się w górę?
Z.K.: Maksymalnie to było około trzech kilometrów nad ziemią, kiedy byłem na Słowenii, a nad Gryfinem najwyżej leciałem 1003 metry.
S.S.: Z silnikiem udało mi się wzbić na 2100 metrów, bez silnika 2500 metrów.
M.P.: Ja tylko około tysiąca metrów miałem, ale tu nad Gryfinem możemy się wzbić do dwóch tysięcy, ponieważ wyżej znajduje się korytarz powietrzny dla samolotów pasażerskich.
G.G: Latacie sami czy w grupach?
M.P.: Różnie. Ale w grupie jest o tyle fajnie, że mamy ze sobą łączność, możemy porozmawiać i razem polatać. Jest też bezpieczniej, gdyż wtedy jeden kontroluje drugiego.
G.G: Zdarzyła się jakaś zabawna historia, tam w górze?
M.P.: Kiedy lecieliśmy ze Sławkiem do Chojny, w pewnym momencie zalał mu się gaźnik i na wysokości Krzywina musiał awaryjnie lądować. Ja krążyłem nad nim i ostrzegłem go, że w jego kierunku szybko zbliża się grupa ludzi. Niewiadomo czy to czyjeś pole, czy ktoś przypadkiem nie przeżegna go grabiami. Ale skończyło się dobrze.
Z.K.: Ciekawie jest gdy się wlatuje w turbulencje. Każdy, kto latał samolotem, wie o co chodzi, a paralotnia jest na nie bardziej podatna.
G.G: Ile średnio trwa wasz jeden lot?
M.P.: Zależy od ilości paliwa, które mamy w zbiorniku i od warunków. Średnio około godziny, lub półtorej.
S.S.: Najdłużej latałem bez silnika cztery godziny.
G.G: Macie w górze jakieś mapy bądź gps?
M.P.: Tak, mam gpsa, posiadam też urządzenie, które pokazuje moją odległość od ziemi.
S.S.: Gps bardzo się przydaje, np. z Piły na widoczność nie doleciałbym do Gryfina.
G.G: Na górze czujecie strach?
M.P.: Tylko głupi się nie boi. Ale ta chęć latania jest silniejsza od strachu. A wiadomo, że z czasem człowiek się oswaja. Trzeba się bać, bo jak się człowiek rozluźni to może popełnić dużo błędów, a na nie na górze nie ma miejsca.
S.S.: Najwięcej strachu jest przy starcie i przy lądowaniu, wtedy jest najbardziej niebezpiecznie.
Z.K.: Wszyscy się boją. Tylko ten strach nie jest taki śmiertelny. W paralotniarstwo, jak we wszystko, wkalkulowane jest ryzyko, że coś może się przydarzyć. Zdajemy sobie z tego sprawę. Ale my - paralotniarze - jesteśmy wielką rodziną, zarówno w górze jak i na dole. Wzajemnie sobie pomagamy i się wspieramy.
G.G: Jak z góry wygląda Gryfino i okolice?
M.P.: Wydaje siÄ™ bardzo malutkie.
Z.K.: Wygląda lepiej niż z dołu. Jest o wiele ładniejsze i przyjemniejsze. Jeśli chodzi o ukształtowanie urbanistyczne, to w sumie Gryfino jest ładne.
G.G: Które miejsca są najpiękniejsze?
M.P.: Piękne jest Międzyodrze i obszary zieleni wokół miasta. Akurat tereny mamy tutaj ciekawe.
S.S.: Mnie najbardziej podobają się pola wiosną. Teraz kiedy wszystko się budzi do życia i kwitnie jest pięknie.
G.G: KomuÅ› przeszkadza wasze latanie?
Z.K.: Dochodzą nas słuchy, że koledzy z ogródków działkowych, które są przy naszym lotnisku, mówią, że za głośno latamy i nie mogą rozmawiać ze sobą. To jednak jest silnik i nic nie poradzimy.
G.G: Żeby latać na paralotni trzeba uzyskać jakąś licencję?
S.S.: Jak na wszystko. Można zrobić ją na przykład w Szczecinie. Raz na jakiś czas przyjeżdża instruktor. Kurs składa się z dwóch etapów, każdy trwa około tygodnia i kończy się egzaminem.
G.G: Ile to kosztuje?
M.P.: Koszty dwóch kursów wynoszą około 2 000 złotych, a za egzamin się nie płaci.
G.G: Często odbywają się zloty paralotniarzy?
S.S.: Niedługo będzie zlot w Myśliborzu. Wkrótce odbędzie się także wielki przelot nad Bornym Sulinowem, w którym udział ma wziąć 30 paralotniarzy.
M.P.: Parę tygodni temu Sławek zorganizował podobny zlot u nas, było kilkadziesiąt osób.
G.G: Jaki sprzęt trzeba kupić by latać i ile on kosztuje?
S.S.: Za swoją pierwszą paralotnię, z uprzężą, ze spadochronem zapasowym, z kaskiem i radiem zapłaciłem 3800 złotych. To wystarczy do latania.
M.P.: Ale to do swobodnego latania. Najdroższą rzeczą jest jednak napęd, który kosztuje około 8 000 złotych. Później dochodzą już tylko koszty paliwa i eksploatacji.
G.G: Nie nudzi was to latanie?
M.P.: Każdy lot jest inny, zawsze można dostrzec coś nowego. Nudy w tym na pewno nie ma.
G.G: Co powinien zrobić ktoś, kto chce spróbować swoich sił w paralotniarstwie?
S.S.: Przyjść na nasze spotkanie i przelecieć się w tandemie, czyli w paralotni dwuosobowej z pilotem. Mamy takie w Szczecinie, w naszym stowarzyszeniu. Później taka osoba musi ukończyć kurs, zdać egzamin i może już latać sama.
M.P.: Jesteśmy otwarci na nowe osoby. Jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszamy.
Z.K.: 16 maja na lotnisku w Chojnie rozpoczyna się kurs na paralotniarza. Chętnych, zwłaszcza młodzież, zachęcam do spróbowania się na paralotni.

Rozmawiał: Kamil Miler
Foto: Marek Partyka

Miedzyodrze

Międzyodrze

Okolice Sobieradza

Zenek

Archiwum

15. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij14. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij13. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij12. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij11. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij10. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij9. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij8. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij7. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij6. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij5. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij4. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij3. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij2. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij1. Gryfiński Festiwal Miejsc i Podróży Włóczykij

Kontakt

Spiritus Movens - Przemek Lewandowski - fluxoplazma@gmail.com
Biuro informacyjne festiwalu - Gryfiński Dom Kultury - tel.: 91 416 25 20

Dołącz do nas Włóczykij na FB

Projektowanie stron internetowych - kostek.net