Gryfi駍ki Festiwal Miejsc i Podróży - Włóczykij
  • Program
  • Bilety
  • Zamów wejściówki internetowo
  • Noclegi
  • Dojazd
  • Kontakt
  • Facebook

Relacje

- Z pr膮dem pod pr膮d

Po 33 dniach zako艅czy艂a si臋 wyprawa "Z pr膮dem pod pr膮d" Artura Labudy i Roberta Paseckiego. Panowie p艂yn臋li od Bieszczad w stron臋 艢winouj艣cia. Przep艂yn臋li sze艣膰 rzek i jeden kana艂: San (odcinek 呕urawin-Sandomierz), Wis艂臋 (Sandomierz-Bydgoszcz), Brd臋 (Bydgoszcz Brdyuj艣cie-Bydgoszcz Okole), Kana艂 Bydgoski (Bydgoszcz Okole-Nak艂o nad Noteci膮), Note膰 (Nak艂o nad Noteci膮-Santok), Wart臋 (Santok-Kostrzyn nad Odr膮) i Odr臋 (Kostrzyn nad Odr膮-艢winouj艣cie). Razem to oko艂o 1300 kilometr贸w.

Artur Labudda ma 36 lat, pochodzi z Helu. W wyniku wypadku kolejowego 23 lata temu straci艂 obydwie nogi i od tego czasu porusza si臋 na w贸zku inwalidzkim. Pocz膮tkuj膮cy podr贸偶nik ze sporym do艣wiadczeniem. Ma na swoim koncie wypraw臋 na Syberi臋 radzieckim UAZ-em 452. By艂 g艂贸wnym pomys艂odawc膮, organizatorem i czynnym uczestnikiem tej wyprawy. Przygotowa艂 i samotnie wyruszy艂 quadem w licz膮c膮 6 200 km wypraw臋 dooko艂a granic Polski.
Robert Piasecki r贸wnie偶 ma 36 lat. W 2003 roku uczestniczy艂 w wsp贸lnej wyprawie z Arturem Labudd膮 po bezdro偶ach Syberii. I tak ju偶 mu to pozosta艂o. W ci膮gu kilku ostatnich lat organizator i uczestnik wypraw g贸rskich w Kaukaz P贸艂nocny, Krym, Karpaty Wschodnie.

Robert Piasecki i Artur Labuda

Codziennie, przez ca艂膮 podr贸偶, Robert opisywa艂 jej przebieg w dzienniku wyprawy na stronie www.zprademipodprad.blogspot.com. Poni偶ej przedstawiamy relacj臋 z kilku dni ekspedycji.

"Dzie艅 1 - 14 czerwca 2011
Przebyta odleg艂o艣膰: 29 km

A wiec nasta艂 dzie艅 sp艂ywu. Z pomoc膮 Tomka dojechali艣my do wcze艣niej upatrzonego miejsca w miejscowo艣ci Zwierzy艅. Rozpakowanie i zapakowanie kajaka zaj臋艂o nam chwile czasu. Wystartowali艣my do艣膰 p贸藕no bo oko艂o 14.30. Dopisa艂o nam szcz臋艣cie bo dzi艣 zacz臋to spuszcza膰 wod臋 z elektrowni wodnej wiec mamy wi臋kszy poziom wody. Ale pocz膮tek nie by艂 taki radosny, przep艂yn臋li艣my 50 m i utkn臋li艣my na p艂yci藕nie, niski poziom wody zmusi艂 mnie do przeci膮gni臋cia Artura z kajakiem blisko 500 m do spustu wody z elektrowni. Potem posz艂o ju偶 w miar臋 g艂adko, poziom wody nie za wysoki ale pozwoli艂 nam na w miar臋 bezpieczne przep艂yniecie odcinka g贸rskiego Sanu. Odcinka wymagaj膮cego sporego skupienia aby nie uderzy膰 w podwodne g艂azy, nie zawsze si臋 nam to udawa艂o ale kajak zni贸s艂 to bez usterek. Min臋li艣my Lesko gdzie jeszcze raz po偶egnali艣my si臋 z czekaj膮cym na nas Tomkiem. Potem San zwolni艂 nurt leniwie si臋 rozlewaj膮c w malowniczych pejza偶ach mijaj膮c po drodze najwi臋ksza wysp臋 na Sanie. Z drobnymi perypetiami dotarli艣my do zastawki w miejscowo艣ci Zag贸rz-Zas艂aw, paradoksalnie spust wody z elektrowni i wy偶szy stan wody uniemo偶liwi艂 nam sp艂yw poprzez jaz. Czeka艂a wiec nas pierwsza przenioska. Ze wzgl臋du na godzin臋 18.30 postanowilismy na dzie艅 dzisiejszy roz艂o偶y膰 ob贸z na drugim brzegu a rano przenie艣膰 kajak i baga偶e. Dzi臋ki pomocy napotkanego uczynnego miejscowego ch艂opaka (dzi臋ki serdeczne Patryk) uda艂o si臋 bez wi臋kszych przeszk贸d "wyslipowa膰" Artura oraz kajak przez przybrze偶ne szuwary. Potem ustawili艣my namiot nad sam膮 zastawk膮 kt贸ra swym szumem b臋dzie nas tuli膰 do snu i rozpocz臋li艣my obozowa proz臋 偶ycia.

Dzie艅 5 - 18 czerwca 2011
Przebyta odleg艂o艣膰: 34 km

Wystartowali艣my do艣膰 p贸藕no, o godzinie 11.00, bo rano suszyli艣my ca艂y dobytek w s艂o艅cu. Ja w tym czasie poszed艂em odebra膰 laptopa oraz telefony kt贸re pozostawi艂em w niedalekim gospodarstwie do 艂adowania. Dzi臋ki go艣cinno艣ci rodziny Kutyla z Grabowieca mog臋 min. prowadzi膰 dalej blog. Spotykaj膮c na swojej drodze tak膮 bezinteresowna pomoc ro艣nie rado艣膰 w cz艂owieku, 偶e w tym zagonionym 艣wiecie jest jeszcze czas na wzajemn膮 pomoc. San w ci膮gu nocy znowu obni偶y艂 lini臋 brzegow膮 o 50 cm., przera偶a nas to wysychanie rzeki. Jest mniej g艂az贸w, ale za to coraz wi臋cej wystaj膮cych konar贸w drzew ukrytych w wodzie, co przy niskim pr膮dzie czas jest trudne do zauwa偶enia. Do tego wyst臋puj膮 wysokie niedost臋pne brzegi, cz臋sto klify pe艂ne dziur z gniazdami jask贸艂ek. Kilka razy uda艂o si臋 nam spotka膰 bobry i czarne bociany. P艂yn臋艂o si臋 do艣膰 trudno ze wzgl臋du na przeciwny wiatr kt贸ry powodowa艂 czasem, 偶e wios艂owali艣my pod pr膮d. Przed Jaros艂awiem w m. Zagoda pod mostem most kolejowym Jaros艂aw-Hrebenne czeka艂a na nas przykra niespodzianka, pr贸g wodny pe艂en szyn i g艂az贸w utworzony z wysadzonego w czasie wojny mostu. Przeszkoda nie jest oznaczona 偶adnym znakiem ostrzegawczym, a jest do艣膰 niebezpieczna przy pr贸bie przep艂yni臋cia. Dobrze mi臋li艣my ja w opisie kajakarskim B艂臋kitnego Sanu. Sporo si臋 natrudzili艣my aby przerzuci膰 kajaki bezpiecznie na druga stron臋. Nieoceniona okaza艂a si臋 pomoc naszego trzeciego, przypadkowego uczestnika sp艂ywu, czyli Andrzeja. W m. Nielepkowice, dawnej wsi flisackiej sk膮d wyrusza艂y niegdy艣 tratwy i galery ze zbo偶em do Gda艅ska, zrobili艣my zakupy. Wie艣 jest nad podziw zadbana, a ludzie szalenie uczynni. Mimo tego postanowili艣my pop艂yn膮膰 dalej i tradycyjnie rozbi膰 ob贸z w zakolu rzeki na piaszczystej niedost臋pnej 艂asze. Sp艂yw zako艅czyli艣my o godzinie 20.00. Potem tradycyjny wieczorny kocio艂, rozbicie obozu i najprzyjemniejsza rzecz: telefony do rodziny. Wraz ze zmrokiem przyszed艂 ulewny deszcz i to co wysuszyli艣my znowu zamok艂o :-)

Dzie艅 10 - 24 czerwca 2011
Przebyta odleg艂o艣膰: 58 km

Rano 偶egnani przez Micha艂, Ela oraz ich psa opuszczamy z Andrzejem o godzinie 9.00 go艣cin膮 przysta艅 oraz Kazimierz. Przep艂ywaj膮c obok promenady na wale wzd艂u偶 kt贸rej sta艂y zacumowane pseudo 艂odzie wiking贸w czy galeony trafi艂a si臋 te偶 pere艂ka o kt贸rej dowiedzieli艣my si臋 od miejscowych. Najstarszy w Europie tylnoko艂owiec "Kazimierz Wielki" niestety ju偶 bez nap臋du parowego zamienionego na silnik wysokopr臋偶ny ale z zachowa niezmienion膮 nadbud贸wka oraz kominem. Par臋 kilometr贸w za miastem doganiamy 4 kajaki. Grupa w艂a艣nie wystartowa艂a w kierunku Warszawy gdzie ma zamiar przyby膰 w niedziele, my planujemy przyp艂yn膮膰 dzie艅 wcze艣niej. Ale ustalili艣my ze gdyby co ustawimy wsp贸lny ob贸z, p艂yniemy razem prawie godzink臋 rozmawiaj膮c o naszym sp艂ywie, a nasz niemi艂osiernie brudny kajak budzi podziw za przebyta drog臋. Generalnie jako艣 traktuj膮 nas z podziwem bo po 9 dniach mamy opanowane perfekcyjne manewrowanie i 艣lizgamy si臋 po rzece jak wodolot, no c贸偶 nie czujemy si臋 w pe艂ni profesjonalnymi kajakarzami ale mo偶e nasze spalone twarze i zarost m贸wi膮 co innego ;-) Mijamy wsp贸lnie Pu艂awy, potem zerwa艂 si臋 wiatr, wiec musieli艣my silniej nacisn膮膰 na wios艂a i za kt贸rym艣 zakr臋tem grupa i Andrzej zostali w tyle. Rzeka o偶ywi艂a si臋 zwi臋kszy艂 si臋 ruch, statk贸w motor贸wek. Dzisiaj 艣wi臋to wiec ludzie gromadnie wylegli na pla偶e i nabrze偶a, opala膰 si臋, pali膰 grille i sp臋dza膰 czas z rodzin膮. Czasem sp臋dzanie czasu polega艂o na piciu piwa, wrzaskach przy g艂o艣nej muzyce disco polo z stoj膮cego obok auta. Ale nasza w艣ciek艂o艣膰 po艂膮czona z bezsilno艣ci膮 wzbudzili dwaj ch艂opacy na jad膮cy quadzie i wyrywaj膮cy na brzegu i plarzy wiechy nawigacyjne. Wrrrrr. W D臋blinie podziwiali艣my stoj膮cy przy samej rzece fort z okresu I wojny 艣wiatowej, mi艂y widok dla oka pasjonata historii. Za D臋blinem znowu doganiamy grup臋 kajak贸w, tym razem ojcowie z swoimi 3-5 letnimi pociechami p艂yn膮 do G贸ry Kalwarii. Dzieciakom z ust nie schodzi艂y u艣miechy, maja dzieciaki radoch臋 ze sp艂ywu. P艂yniemy pomi臋dzy wyspami i mieliznami, pojawi艂o si臋 sporo zwierz膮t gospodarczych, wielokrotnie mijali艣my przygl膮daj膮ce si臋 nam z brzegu krowy i konie. Mia艂o to te偶 i minusy, na koniec dnia gdy szukali艣my dogodnego miejsca na ob贸z, kilka wytypowanych przez nas pla偶 i wysp upstrzonych by艂o pozosta艂o艣ciami procesu trawiennego kr贸w. Za kt贸rym razem uda艂o si臋 nam trafi膰 na pi臋kna i czyst膮 zadrzewian膮 wysp臋 gdzie oko艂o 18.30 rozbili艣my ob贸z na pla偶y. Widok mamy "bezcenny" a i dodatkowo wod臋 cieplejsza bo ogrzana w pobliskiej najwi臋kszej polskiej elektrowni w臋glowej w Kozienicach ;-) Teraz siedzimy i czekamy na Andrzeja i by膰 mo偶e reszt臋 kajak贸w.
P.S. Artur dzisiaj na pocz膮tku sp艂ywu zgubi艂 zapalniczk臋, przezywa艂 katusze maj膮c papierosy, a nie mog膮c ich zapali膰. Zapasowa zapalniczka le偶a艂a gdzie艣 na spodzie komory. Nie musz臋 wspomina膰 ze mia艂o to olbrzymi wp艂yw na pr臋dko艣膰 sp艂ywu. Opanowali艣my tez dzisiaj nowy manewr, nazwany przez nas "Szalonym Iwanem". Wis艂a tworzy czasem olbrzymie wiry, gdy wp艂ynie si臋 w co艣 takiego momentalnie obraca kajak o 180 stopni, staramy si臋 tego unika膰, ale czasem zdarza si臋 nam spojrze膰 z innej perspektywy p艂yn膮c ty艂em.

Dzie艅 15 - 28 czerwca 2011
Przebyta odleg艂o艣膰: 59 km

Dzisiejszy dzie艅 przyni贸s艂 nam sporo niespodzianek. W nocy pada艂 deszcz i Narew sprawi艂a nam nie lada psikusa. W wyniku opad贸w w g贸rze rzeki wezbra艂a i zabra艂a nam wyci膮gni臋ty na pla偶e kajak. Fakt stwierdzili艣my oko艂o 4.00 spora nerwowo艣膰 i bieganina. Pozostali艣my odci臋ci na wyspie. Pr贸by kontaktu z w臋dkarzami na brzegach spe艂za艂y na niczym. Machanie pomara艅czow膮 kurtk膮, krzyki czy sygna艂y gwizdkiem ratunkowym na nic, oni tylko k...wa wpatrzeniu w te sp艂awiki. Telefon WOPR-u w pobliskim Nowym Dworze Mazowieckim nie odpowiada, mo偶e za wcze艣nie dzwonimy (?). W mi臋dzyczasie przep艂yn臋艂o kilkoro 艂odzi z w臋dkarzami, zero reakcji na sygna艂y oni tylko w te sp艂awiki. Teraz wiemy jak si臋 czuj膮 na bezludnej wyspie widz膮c przep艂ywaj膮cy obok statek. Oko艂o 6.00 po pantominie, okrzykach i gwizdkach uda艂o si臋 zwr贸ci膰 uwag臋 jednej z 艂odzi. Jej w艂a艣ciciel Pan Tomasz Wilpiszewski po wyja艣nieniu sytuacji bez wahania zgodzi艂 si臋 pop艂yn膮膰 kilka kilometr贸w w d贸艂 rzeki. Daleko nie trzeba by艂o szuka膰 bo za pobliskim mostem i zakolem kajak sobie spokojniutko le偶a艂 na pla偶y na jednej z wysepek. Wzi臋li艣my uciekiniera na hol i pomalutku wracali艣my do obozu. D艂u偶ej trwa艂o holowanie ni偶 szukanie bo kajak ta艅cowa艂 jak m艂ode 藕rebi臋 przy wi臋kszej pr臋dko艣ci. Na piaszczystym brzegu wyspy czeka艂 Artur patrz膮c z niedowierzaniem na odnaleziona zgub臋. Nigdy nie nale偶y traci膰 nadziei. Pan Tomek pom贸g艂 nam bezinteresownie i za nic nie chcia艂 rekompensaty, po偶egna艂 si臋 i pop艂yn膮艂 sobie na w臋dkowanie. 呕yczymy mu oby zawsze mia艂 udane po艂owy. Szybki przegl膮d kajaka, nic nie uby艂o nic nie przeby艂o ;-) Zjedli艣my 艣niadanie, pakowanie i jak by si臋 nic nie wydarzy艂o wyp艂yn臋li艣my o 8.30. Aura nam sprzyja艂a, ma艂y wiatr, s艂oneczko, jednak偶e po przep艂yni臋ciu 12 km zrobili艣my sobie godzinny odpoczynek na piaszczystej wyspie. Gdy odesz艂y emocje, zachcia艂o si臋 potwornie spa膰 i musieli艣my odespa膰 wcze艣nie zerwany poranek. Oko艂o 12.00 ruszyli艣my dalej robi膮c zakupy w m. Czerwie艅sk. Polecam wszystkim ta miejscowo艣膰, pi臋kna stara drewniana zabudowa, mili ludzie i spokojna atmosfera. Miejsce to tez jest trwale zwi膮zane z histori膮 Polski, bo w艂a艣nie tu W艂adys艂aw Jagie艂艂o przeprawi艂 swoje wojska przez most pontonowy i ruszy艂 na Grunwald. P艂yniemy dalej mijaj膮c Wyszogr贸d a na skarpie rzeki fragment rozebranego pod koniec XX wieku najd艂u偶szego drewnianego mostu w Europie. Zaraz obok mijamy zesp贸艂 holownika z bark膮 p艂yn膮cy z Tr贸jmiasta wioz膮cy fragment mostu p贸艂nocnego do Warszawy. Prawdopodobnie utkn臋li na mieli藕nie bo zamieszanie by艂o przy nich spore. I na tym dzie艅 sko艅czy艂 swoje atrakcje, p艂yniemy w艣r贸d wysp poprzez odludne tereny, nurt coraz bardziej s艂abnie, wiec trzeba ostro wios艂owa膰. Wiatr ca艂e szcz臋艣cie wieje tylko czasem w twarz. Oko艂o 19.00 za 607 km rzeki odnajdujemy dogodne miejsce na ob贸z na piaszczystej wyspie. Rozbijamy ob贸z i rozpoczynamy wieczorny rozgardiasz. Jutro chcemy przep艂yn膮膰 przez P艂ock i wp艂yn膮膰 ju偶 na wody Zalewu W艂oc艂awskiego, aby za dzie艅 nast臋pny przekroczy膰 zapor臋.

Dzie艅 20 - 3 lipca 2011
Przebyta odleg艂o艣膰: 38 km

Pobudka o 07.00, pakowanie, 艣niadanie a na koniec pyszna kawa zaserwowana przez Asie. Za oknem m偶awka i pochmurno. Z ca艂a rodzina S艂awka jedziemy do przystani, kajak le偶a艂 na o艣rodku wio艣larskim tak jak go zabezpieczyli艣my. Pakujemy na w贸zek i przez nikogo nie niepokojeni ci膮gniemy go na slip, potem pakowanie i pami膮tkowe zbiorowe zdj臋cie. Odp艂ywamy oko艂o 11.00 pozostawiaj膮c na brzegu do ko艅ca nas 偶egnaj膮cych S艂awka i Joann臋 z ich Land Roverem w tle. Mi艂a to by艂a go艣cina, chcia艂o by si臋 jeszcze, ale szlak wzywa. Do nast臋pnego spotkania, zatem pozdrawiamy, raz jeszcze dzi臋kujemy za pomoc i wspania艂e przyj臋cie. 呕egnamy go艣cinny Toru艅. Rzeka nam dzisiaj sprzyja, mimo pochmurnego nieba, przelotnej m偶awki p艂yniemy bez wiatru, a pr膮d rzeki dobrze nas niesie. Wios艂uj膮c chwilami osi膮gamy 艣redni膮 pr臋dko艣膰 na poziomie 8 km/h, koryto rzeki jest uregulowane bez mielizn, a nabrze偶ne ostrogi ca艂e, nie porozbijane, przez co nie tworz膮 podwodnych kamiennych prog贸w. Po przep艂yni臋ciu 5 km na jednej z ostr贸g widzimy 偶egnaj膮cych nas ponownie S艂awka i Joann臋. Przy okazji poinformowali na, 偶e przed nami p艂ynie na lekko jaki艣 dwuosobowy kajak. Pr贸bujemy go dogoni膰, lecz mimo nadanego szybkiego tempa nic nam nie ukazuje si臋 na horyzoncie. Mijamy stanic臋 WOPR-u w Solcu Kujawskim, gdzie dy偶urny macha nam pozdrawiaj膮c. Nieco dalej przep艂ywamy obok gromady barek z wydobytym piaskiem na pok艂adzie. Daleko, daleko majacz膮 zabudowania Bydgoszczy. Mijamy uj艣cie starej Brdy i o godz. 15.00 wp艂ywamy na 772 kilometrze Wis艂y w uj艣cie nowej Brdy. 呕egnamy Wis艂臋 po kt贸rej wodach przebyli艣my 480 kilometry. Mijamy po lewej stara 艣luz臋 i podp艂ywamy pod nowa. Z tablicy zamocowanej na jednym z filar贸w czytamy zapisana r臋cznie flamastrem informacje odno艣nie godzin otwarcia i nr telefon贸w. Z godnie z planem planujemy zanocowa膰 aby od 07.00 rozpocz膮膰 艣luzowanie. Szukamy dogodnego wej艣cia dla Artura, musimy si臋 cofn膮膰 w okolice starej 艣luzy gdzie znajdujemy dogodne miejsce na ob贸z. Sko艅czy艂y si臋 piaszczyste 艂achy i wyspy, zacz臋艂y si臋 b艂otniste strome niedost臋pne brzegi, sko艅czy艂 si臋 te偶 nurt, czeka nas 14 km pod pr膮d rzeki Brdy, a potem stoj膮ca woda w kanale. Rozbili艣my ob贸z o 15.30, zabezpieczamy kajak, planujemy wsta膰 wcze艣nie i spr贸bowa膰 w godzinach otwarcia 艣luz tj. 07.00-15.00 przep艂yn膮膰 przez dzia艂aj膮ce 艣luzy i unikn膮膰 przeniosek.

Dzie艅 27 - 10 lipca 2011
Przebyta odleg艂o艣膰: 73 km

Pobudka o 06.10, wczorajszy maraton daje troch臋 zna膰 po ko艣ciach, na dodatek jako艣 tak przez ca艂a noc budzili艣my si臋 jako艣 bez powodu. Wida膰 niemiecka strona nam nie s艂u偶y艂a. Wszystko mokre po wczorajszej burzy, zbieramy si臋 i ruszamy o 07.30. Przep艂ywamy obok przeprawy promowej obs艂ugiwanej przez prom o nap臋dzie boczno ko艂owym o wdzi臋cznej nazwie "Bez Granic". Tu偶 obok stoi cumowany rodzynek wyr贸偶niaj膮cy si臋 sylwetka i piszcza艂kowatym kominem holownik parowy "Kuna" niedawno zreszt膮 odrestaurowany, pi臋kny to widok. P艂yniemy dalej walcz膮c z przeciwnym wiatrem i falami, p艂ynie si臋 troszk臋 gorzej ni偶 wczoraj. Po drodze mijamy id膮cy w g贸r臋 polski holownik pchacz. W pewnym momencie na brzegu widzimy namiot a obok zacumowany kajak, za艂oga niemieckie ma艂偶e艅stwo w sile wieku zmierzaj膮ce do Szczecina. Zegnamy si臋 i p艂yniemy dalej bij膮c kilometry. Mijamy malowniczo po艂o偶on膮 m. Neuglitzen a chwilk臋 potem za mostem stara fabryk臋 celulozy z czas贸w wojny. W pewnym momencie mijamy znana ju偶 z Wis艂y tabliczk臋 kilometra偶owa o nr 666 tym razem to jest kilometra偶 Odry. Przep艂ywaj膮c obok jednej z polskich wiosek Artur rozpoznaje znajome miejsca z poprzedniej wyprawy na quadzie doko艂a granic Polski. Ca艂y czas towarzysza nam s艂upki graniczne polskiej i niemieckiej strony. Mijamy olbrzymi膮 偶wirownie z basenem portowym i zacumowanymi barkami, autostrady po偶eraj膮 olbrzymie ilo艣ci 偶wiru. Mija nas sporo niemieckich 艂odzi id膮cych w d贸艂 rzeki w wi臋kszo艣ci za艂ogi stanowi膮 ludzie w wieku emeryckim. Po stronie niemieckiej na wa艂ach przeciwpowodziowych wypasaj膮 si臋 stada owiec z rzadka kr贸w. Mijamy miejscowo艣膰 Ognica a zaraz potem Widuchowa tuz za ni膮 wp艂ywamy w jaz i wkraczamy na Odr臋 Zachodni膮. Pierwotnie planowali艣my p艂yn膮c standardowym szlakiem przez j. D膮bie omijaj膮c Szczecin. Zmienili艣my plany planujemy zanocowa膰 na stanicy wodnej w Gryfinie a na drugi dzie艅 przep艂yn膮膰 przez Szczecin. Wersja ta ma swoje zalety ze p艂ynie dalej wzd艂u偶 granicy, potem b臋dziemy p艂yn膮c kana艂ami 偶eglugowymi poprzez Szczecin do Trzebie偶y. Minus tego taki ze ko艅czy si臋 nam rozpiska kilometra偶owa trasy. Wkraczamy na nieznane dla nas wody, lewa strona (niemiecka) zagospodarowana, prawa to zaro艣ni臋ta chaszczami d偶ungla. Mijamy sporo 艂odzi oraz dwa kajaki wszystko z obsadami niemieckimi. Przep艂ywamy obok dw贸ch malowniczo po艂o偶onych miejscowo艣ci, niestety nazw nie znamy, podziwiamy dostosowanie nabrze偶y do cel贸w turystycznych. Wsz臋dzie pomosty o r贸偶nych wysoko艣ci i obowi膮zkowo slip do spuszczania 艂odzi. Oj daleko nam jeszcze do Europy. Walcz膮c z falami w towarzystwie kilku napotkanych kajak贸w docieramy do stanicy wodnej "Na Mi臋dzyodzrzu" w Gryfinie oko艂o 19.30. Po ustaleniu mo偶liwo艣ci rozbicia namiotu , wypakowujemy si臋 i korzystamy z udogodnie艅 stanicy. 艁adujemy telefony i korzystamy z prysznicy. W mi臋dzyczasie przyje偶d偶aj膮 znajomi Artura z Gryfina Mieczys艂aw i Ewa dostarczaj膮c nam kolacje oraz pieczystego kurczaka z domowym chlebkiem na 艣niadanie. Dla steranych kajakarzy by艂a to uczta o kt贸rej nawet nie marzyli.

Dzie艅 33 - 16 lipca 2011
Przebyta odleg艂o艣膰: 8,76 km

Pobudka oko艂o 07.00, ko艅czenie pakowania. Upychamy graty w kajaku, troszk臋 inaczej ni偶 zwykle aby przy艣pieszy膰 potem wy艂adunek. Oko艂o 9.00 艣niadanie obfite bo w艂a艣ciciele mariny dbaj膮 o nasza kondycje. Pe艂en szacunek dla w艂a艣cicieli mariny, ich bezpo艣redno艣ci i do艣膰 specyficznego poczucia humoru. Generalnie mi艂o wspominamy pobyt w marinie "Karsib贸r" przy pierwszej lepszej sposobno艣ci postaramy si臋 znowu odwiedzi膰. Organizujemy pami膮tkow膮 fotografia z poznanymi przyjaci贸艂mi i w艂a艣cicielami mariny, potem ruszamy w drog臋. Oko艂o 10.00 start, zapowiedzianych kajakarzy jako艣 nie wida膰, towarzysz膮 nam dwie motor贸wki z przyjaci贸艂mi. Dop艂ywamy do mostu na wysp臋 Karsib贸r. Za mostem oczekuje na nas asysta w postaci okr臋tu stra偶y granicznej SG-214. Przybijamy do rufy kr贸tkie om贸wienie sytuacji. Artur udziela wst臋pnego wywiadu. Ruszamy po przep艂yni臋ciu przeprawy promowej. P艂yniemy 艢win膮 omijaj膮c kana艂 Mieli艅ski unikaj膮c tym samym ruchu przep艂ywaj膮cych statk贸w. Ca艂y czas towarzyszy nam SG-214 z telewizj膮 na pok艂adzie oraz nasi ostatnio poznani przyjaciele na motor贸wkach. Troszk臋 tak dziwnie si臋 wios艂uje maj膮c przed sob膮 obiektywy kamer, nowe do艣wiadczenie kt贸re nas w sumie bawi. Przep艂ywamy obok stoczni "Odra" i wp艂ywamy do kana艂u 偶eglugowego, ruch spory. Troszk臋 walczymy z falami wywo艂anymi przez przep艂ywaj膮ce statki. Niesamowite wra偶enie robi na nas prom "Polonia" pod kt贸rym przep艂ywamy. Nasz karaluch na jej tle to ledwie drobina. Czekamy a偶 przep艂yn膮 promy miejskie i szybki skok na druga stron臋 kana艂u. Ponownie chwila przerwy jaki艣 gazowiec cumuje do terminala, trzymamy si臋 polece艅 za艂ogi SG-214. Ruszamy za oko艂o 11.30 wp艂ywamy do mariny w basenie p贸艂nocnym. Wita nas komendant miejscowego Morskiego Oddzia艂u Stra偶y Granicznej, oraz ca艂y tumult dziennikarzy. Brniemy przez to ca艂e zamieszanie medialne, mi艂ym zaskoczeniem by艂o przywitanie nas przez Prezydenta Miasta 艢winouj艣cia. Po ca艂ym tym tumulcie powoli rozpakowujemy kajak i naprowad藕my telefonicznie naszego koleg臋 Marka kt贸ry przyjecha艂 po nas i nasze graty. Kilka telefon贸w do przyjaci贸艂 kt贸rzy nas wspierali w czasie sp艂ywu. Chy艂kiem tez podchodz膮 do nas 偶eglarze kt贸rzy obserwowali ten ca艂y zgie艂k. Gratuluj膮 sukcesu ;-), s膮 chwile na rozmowy z 偶eglarska braci膮. Podje偶d偶a Marek z koleg膮, powolutku znosimy ca艂y majdan do samochodu i montujemy kajak na dach auta. I to ju偶 praktycznie koniec. Zacz臋li艣my w Zwierzyniu w Bieszczadach zako艅czyli艣my w 艢winouj艣ciu nad morzem. Za nami ca艂e mn贸stwo przyg贸d i ca艂y baga偶 do艣wiadcze艅. Przep艂yn臋li艣my 1298 kilometr贸w i 760 metr贸w naszym kajakiem niby nic a jednak co艣. Wracamy powoli chy艂kiem do domu ju偶 bez fleszy i jupiter贸w."

Relacje na W丑czykiju 2012

www.npm.pl
www.echo.szczecin.pl
www.peron4.pl
GDK