| Włóczykij 2009 |
| Podróżnicze wieści |
Zobacz wcześniejsze edycje festiwalu Włóczykij
Giuseppe Campanella
Na północ
22.02.2009
godz. 21:00
Strach i podniecenie - takie słowa były w moim umyśle, gdy planowałem ekspedycję do Skandynawii. Założeniem było dotrzeć z południa Europy, z Sycylii we Włoszech, do Nordkapp, najdalej wysuniętego na północ punktu w Europie. Moją pierwszą myślą było, że mogłaby to być bardzo cicha i bardzo smutna podróż.
Wystartowałem 31 lipca. Podróżowaliśmy (ja i mój rower) pociągiem z Sycylii osiągając Rzym, a potem, wg planu, 1 sierpnia przybyliśmy do Kopenhagi. I od tego dnia tylko pedałowanie, podziwianie widoków i robienie zdjęć.
Nie zapomnę wielkich przestrzeni i pięknych krajobrazów, tak charakterystycznych dla Danii. To było fantastyczne widzieć bardzo późne zachody słońca. Dawało mi to wiele czasu na jazdę i, oczywiście, na oglądanie wszystkiego wokół mnie. Pochodząc z kraju, w którym w letnim okresie normalnymi temperaturami są temperatury 35°C, nie jest proste przystosować się i zaadaptować do temperatur 10°C, a także jazdy rowerem w często padającym deszczu. Jednak cały czas byłem pozytywnie nastawiony. Mój nastrój ciągle był bardzo dobry. Wiedziałem, że po deszczu zawsze jest słońce i kontynuowałem jazdę w takim nastroju. Po Danii wypłynąłem moją łodzią z Frederikshavn osiągając Oslo. Zatem byłem w Norwegii. Pamiętam, że od tej daty każdy dzień był weselszy. Wszystko wokół mnie było piękne. Miejsca, lasy, jeziora, góry, fjordy, domy i dobrotliwość ludzi. Każdego dnia miałem problem z mym rowerem. Oczywiście jeśli był zdolny do naprawy to naprawiałem, ale czasami zdarzył się naprawdę poważny problem i w takiej sytuacji prosiłem o pomoc ludzi. I oni pomagali. Przejechałem Norwegię wzdłuż i wszerz. Każdego dnia krajobraz zmieniał się i miał niespodzianki dla mych oczu.
Dotarłem do Nordkapp po 29 dniach, po przejechaniu rowerem 3100 km.
Giuseppe Campanella
» powrót «